logo

wojna
"Żydowska Gwardia Wolności" - polowali dla Niemców na Żydów i AK

Żydowska Gwardia Wolności - polowali dla Niemców na Żydów i AK
W 1941 roku z opisywanej poprzednio ''Trzynastki'' wydzielono elitarną, specjalną organizację, nazwaną ''Żydowską Gwardią Wolności'' (w skrócie ŻaGieW, ŻGW). Mimo patriotycznej nazwy, służyli w niej tylko najbardziej bezwzględni i zdeprawowani żydowscy kolaboranci Gestapo. Nie wiadomo ilu ich było, szacuje się, że kilkuset. Nie zostały po nich praktycznie żadne zdjęcia, ani dokumenty. Podlegali wyłącznie referatowi warszawskiego Gestapo ds. żydowskich, kierowanemu przez SS-Untersturmführera Karla Georga Brandta. Agenci "Żagwi" nie musieli nosić opaski z Gwiazdą Dawida (inaczej, niż policjanci żydowscy i inni Żydzi) i mogli swobodnie poruszać się po całej Warszawie. Od Niemców otrzymali nawet broń służbową. Żaden Niemiec (!), czy polski lub żydowski policjant nie mógł ich aresztować. Głównym zadaniem agentów ŻGW było polowanie na ukrywających się po "aryjskiej" stronie miasta Żydów. W odróżnieniu od Niemców, błyskawicznie odkrywali ukrywających się Żydów i wywabiali ich pod pretekstem udzielenia pomocy. Czasem sami podszywali się pod uciekinierów z getta. Wzbudzali zaufanie - byli przecież Żydami, znali jidysz, albo hebrajski. Ich zadaniem było też ściganie pomagających Żydom Polaków i ich szantażowanie, albo wydawanie Niemcom. Zawzięcie tropili też polskie organizacje podziemne, w tym Armię Krajową. Na czele ŻGW stało dwóch wyjątkowo niebezpiecznych kolaborantów - Leon (Lajb) Skosowski, zwany pieszczotliwie "Lonkiem" (nie zostało po nim ani jedno zdjęcie), oraz Adam Żurawin (na zdjęciu). Obaj doszli do fortuny za kolaborację, i obaj przyczynili się do śmierci 2200 Żydów.Uwaga, dygresja. W czasie II WŚ Niemcy bezpardonowo mordowali Żydów będących "bezpaństwowcami", tj. pozbawionych obywatelstwa, albo pochodzących z krajów okupowanych, których państwowości Niemcy nie uznawali. Jednocześnie Żydzi z krajów neutralnych byli dla Niemców nietykalni. Szansę w tym odkryła grupa polskich dyplomatów ze Szwajcarii, zwana ''Grupą Ładosia'' (na zdjęciu). Dyplomaci bowiem zaczęli masowo fałszować paszporty państw latynoamerykańskich: Ekwadoru, Urugwaju, Hondurasu, Boliwii itp. Pomysł był prosty i genialny, ale - co ważne - prowadzony bez wiedzy władz państw tych krajów. Dyplomaci sfałszowali w sumie ok. 10 tys. paszportów, z których 4 tys. trafiło do Polski.W 1943 roku do urzędu pocztowego w warszawskim getcie przy ul. Zamenhofa trafiły setki fałszywych paszportów i promes poświadczających obywatelstwo, wystawionych przez Grupę Ładosia. Problem w tym, że ich adresaci już dawno zginęli w komorach gazowych Treblinki. Po pacyfikacji getta wspomniani wyżej Skosowski i Żurawin je w jakiś sposób przejęli i dostrzegli w tym szansę na duży zarobek. Zaczęli sprzedawać zdobyte dokumenty ukrywającym się w Warszawie Żydom. Jeden paszport kosztował ok. 300 000 złotych, lub 20 złotych dolarów.Najdroższe były paszporty do krajów Ameryki Południowej, najtańsze - certyfikaty, uprawniające do wyjazdu do Palestyny. Te bowiem wystawiły władze brytyjskie i nie było gwarancji, że Niemcy je uszanują. Te otrzymała głównie żydowska biedota, której nie było stać na zakup.Nie było ustalonego cennika - Skosowski oceniał "na oko" ile ktoś może zapłacić. Czasem, w przypływie dobrego humoru, rozdawał dokumenty za darmo. Warto wspomnieć, że ukrywający się Żydzi należeli najczęściej do bogatych bankierów i szmuglerów. Stać ich było na takie wydatki. Nagłe pojawienie się w Warszawie w środku okupacji setek Żydów, dysponujących paszportami państw neutralnych i wstążkami w barwach egzotycznych krajów nieco zdziwiło Niemców, ale uznali oni, że nie warto - póki co - ryzykować. Uznali, że może uda się wymienić "obywateli latynoamerykańskich" na internowanych niemieckich żołnierzy i cywilów. Dlatego zakwaterowali oni wszystkich ''turystów'' i "studentów" w Hotelu Polskim przy ul. Długiej 29. Znalazło się tam ok. 2400 osób. Hotel był dość przestronny, dysponował m. in. zakładem fryzjerskim, biblioteką i restauracją. Żydzi mogli poruszać się swobodnie po okolicy i całej Warszawie. Niemcy zachowywali się bardzo uprzejmie. Jedna z mieszkanek wspominała, że czuli się tam jak na luksusowym okręcie. Jednak w lipcu 1943 roku mieszkańców Hotelu było już za dużo, a Niemcy poczynili przygotowania do transportu na zachód. Niemcy poprosili Żydów z paszportami, by stawili się na dziedzińcu, po czym podstawiono ciężarówki. Esesmani przynieśli krzesła i uprzejmie podawali dłonie Żydom podczas wsiadania. Potem Żydów zawieziono na dworzec, gdzie wręczono im paczki i zaproszono do wagonów I klasy. W Hotelu pozostało ok. 400 Żydów - ''dzikich lokatorów'', tych, którzy nie mieli paszportów, lub pieniędzy na ich zakup. Dla nich Niemcy nie byli już uprzejmi i kilka dni później wszystkich wywlekli z Hotelu i zamordowali w ruinach getta.Ocalali trafili zaś do obozu internowania cudzoziemców w Vittel w Wogezach we Francji. Olśniło ich bogactwo tego miejsca: przestronny obóz mieścił się na terenie kompleksu luksusowych hoteli. Znajdowały się tam liczne sklepy, korty tenisowe, kinoteatr, kasyno, baseny. Żydzi mogli poruszać się po całym kompleksie, a po uzyskaniu przepustki - wyjść z niego. Otrzymali nawet radioodbiorniki, za posiadanie których w Polsce groziła kara śmierci. Obóz odwiedzali pracownicy MCK. Jedyną niedogodnością były druty kolczaste i wieże strażnicze. Dla formalności Niemcy wystosowali zapytania do ambasad krajów latynoamerykańskich, czy ludzie z Vittel to faktycznie ich obywatele. Zdziwieni dyplomaci zdecydowanie zaprzeczyli, bo - jak mówiłem - dokumenty wystawiali potajemnie polscy dyplomaci. To przesądzało sprawę. W kwietniu 1944 roku SS otoczyło obóz w Vittel i wygarnęło wszystkich przebywających. Podczas likwidacji obozu doszło do dantejskich scen: samobójstw, płaczu, błagalnych próśb. Jednak Niemcy jak zwykle nie wybaczali tym, którzy usiłowali ich oszukać. Wszystkich zapakowano do pociągów - nie pierwszej klasy, lecz bydlęcych wagonów - i wywieziono wprost do Auschwitz, gdzie z rampy od razu zapędzono ich do komór gazowych.Jedynymi, którzy przeżyli, byli ci najbiedniejsi Żydzi, traktowani w Hotelu pogardliwie przez bogatych Żydów jako ''pasażerowie IV klasy'', którzy mieli certyfikaty palestyńskie. Władze brytyjskie bowiem się ich nie wyparły i potwierdziły ich prawdziwość. Uratowały tym samym życie 272 Żydom. Agenci ŻGW już tego nie zobaczyli. Lonek Skosowski stał się prawdziwym królem życia w Warszawie. Zarobione na Żydach pieniądze wydawał na alkohol i kobiety, angażował się w ciemne interesy. Niemcy podarowali mu dwa mieszkania, odebrane zamordowanym za pomoc Żydom Polakom. Miał też własny samochód i kierowcę. Plecy Skosowskiego musiały być mocne, bowiem gdy jego sąsiad - Niemiec - poszedł na skargę na Gestapo w sprawie głośnych imprez, gestapowcy kazali mu się nie wtrącać. Istnieją też podejrzenia, że Skosowski miał kontakty z sowieckim wywiadem. Dla polskiego podziemia ŻGW była bardzo niebezpieczna. Nie tylko bowiem łapała Żydów, ale i niszczyła polską konspirację. Na ulicach Warszawy dochodziło do krwawych strzelanin między żołnierzami Armii Krajowej, a żydowskimi kolaborantami Gestapo. Dwa razy raniono samego Skosowskiego. W końcu zapadła decyzja o likwidacji Skosowskiego i jego kamratów. Tych zabiła AK w listopadzie 1943 r. Zginął Skosowski, jego kochanka, kierowca i liczni współpracownicy. ŻaGieW została rozbita ostatecznie w lutym 1944 r. Inaczej potoczyła się historia Adama Żurawina. On sam pojechał do Vittel. Po aresztowaniu przez Niemców uciekł z transportu do Auschwitz w maju 1944 r. Przed Polakami, którzy go ocalili, zataił swoją tożsamość. Udawał polskiego spadochroniarza. Przeżył wojnę i wyjechał do USA. W latach 50. jako byłym agentem Gestapo zainteresowało się nim FBI. Żurawin oddał się sam pod sąd rabinacki, który oczyścił go z zarzutów podług prawa talmudycznego. Uznano, że miał prawo kolaborować z Niemcami, by ratować swoje życie. Zmarł w 1992 r., nigdy nie ponosząc kary.

Tak zakończyła się historia żydowskich kolaborantów Gestapo - zapomnianych zbrodniarzy, katów własnego narodu, którzy przyczynili się do śmierci tysięcy bezbronnych ludzi.

Autor Wojna w Kolorze
https://x.com/wojnawkolorze/status/1850901337065623753